Zombie wijące się w pajęczynach czy triumf ciała?

Spisu treści:

Zombie wijące się w pajęczynach czy triumf ciała?
Zombie wijące się w pajęczynach czy triumf ciała?
Anonim

Rzadko, ale czasami zdarza się nam, że nasze opinie o czymś są tak przeciwne, że uważamy, że warto napisać o tym podwójną recenzję. Występ Pála Frenáka Társulata: X&Y może być taki, ponieważ przynajmniej mówi o czymś, co już samo w sobie jest wielką sprawą. Warto nie tylko o tym mówić, ale i debatować, a jeśli nic więcej, to zdecydowanie przemawia do pięćdziesięciu minut widzianych w Trafo. Poniżej znajdują się dwie opinie, zaczynamy od złych wiadomości, aby kontynuować z dobrą.

Jesteśmy zombie wijącymi się w pajęczych sieciach

W rzeczywistości jestem daleki od zrozumienia współczesnej sztuki tanecznej. Mimo to, kiedy zobaczyłem, że X&Y kręci się wokół tematu Adama i Ewy, genu DAX i genu SYR, chromosomu X i Y, a także poprzez prezentację relacji międzyludzkich, używając skądinąd niezwykle pomysłowo zawieszonej sieci jako zestawu, byłem całkowicie podekscytowany wachlarzem możliwości. Jednak po prezentacji czekałem na coś, co jakoś nigdy nie nadeszło. Powodów może być wiele, a tylko jednym z nich jest to, że muzyka wpłynęła na mnie dokładnie tak, jakbym była torturowana sonovisorem. Nigdzie nie było delikatnej melodii, choreograf Pál Frenák nie mógł puścić napięcia tańca ani muzyki (tylko na chwilę, gdy słysząc znajomy numer publiczność odetchnęła jak jedno, hura, wciąż żyjemy!), ponieważ tematem jest ciągła pulsacja, wymagana dokładność ze względu na

Obraz
Obraz

Dwoje tancerzy, Marie-Julie Debeaulieu i Péter Holoda, ożywają w białej sieci i wyruszają, ale nie mam pojęcia, gdzie się znajdą. Pulsacja, która pulsuje jak nieustanne bicie serca, zamienia Adama i Ewę, skonfrontowanych ze swoją nagością, w nich tak samo, jak zombie śledzące ofiary czy pozbawione ducha roboty. Czują się i pożądają nawzajem, czasem w sieci, czasem swobodnie. Jednak wiele razy wygląda to tak, jakby nie tańczyli, ale podjęli kierunek obrotu Ziemi i przyśpieszyli życie i miłość. I tej części nie rozumiałem dobrze, ale na pewno mi się nie podobało. Za dużo kręceń i niewystarczająco wciągającego tańca i wydawało się to bardziej przerażeniem niż podziwem, na co nie pomogło zakrycie oczu obsady soczewkami kontaktowymi horroru.

Występ był męczący, ale często powodował nieoczekiwane zwroty; był głęboko doświadczony, a jego długość była na granicy wytrzymałości. Mimo to – może z powodu wewnętrznego optymizmu? – Od przyszłości oczekiwałbym więcej, a jednocześnie chciałbym wierzyć, że ludzkość to coś więcej niż stworzenia pełzające w pajęczych sieciach, zmagające się z własną ignorancją. Naiwna fantazja, co?

Seksowne krągłości

Kiedy większość ludzi słyszy o sztuce tańca współczesnego, koncertach i przedstawieniach baletowych, ich żołądki prawdopodobnie trochę podskakują, tak jak ja w przypadku ostatniej prezentacji Frenáka. Jednak żadna z moich obaw nie została tutaj potwierdzona, X&Y jest atrakcyjnie prosty. To zaledwie pięćdziesiąt minutowy spektakl taneczny, który wydaje się stosunkowo łatwy do zinterpretowania. I tego rodzaju łatwość interpretacji może w oczach wielu oznaczać powierzchowność lub tani blef, ale tak nie jest: daje akurat tyle swobody, że nie możemy wypowiadać się na ten temat całkowicie jednoznacznie, ale możemy zbudować nieco ograniczony świat za pomocą narodziny, zniszczenie, zombie i apokalipsa.

Zbliżający się
Zbliżający się

Ponadto wybór tematu przez X&Y wydawał się niezwykle prosty, ale także jego cel (jeśli można tak powiedzieć). Nie chodziło o nic innego, jak o przedstawienie dwóch doskonałych ludzkich ciał. Dlatego ucieszyłem się, że jako zestaw służyła tylko rozciągnięta sieć sznurowa - która w niektórych miejscach naprawdę wyglądała jak pajęczyna, a w innych mogła być wykorzystana jako pustynny krajobraz - bo nie odwracała uwagi od tancerzy. chwila. O tancerzach, których oświetlono tak, by ich krągłości jak najbardziej się wyróżniały. Niewątpliwie było mniej klasycznych ruchów tanecznych, ale poruszając się po ziemi lub na siatkach, pokazywały każdy najmniejszy dołek i napięty mięsień, tak jak ludzie fitnessu na swoich zawodach.

Tak więc przedstawienie - mówiąc śmiesznie wzniosłe - wydawało się bardziej celebracją ludzkiego ciała niż smutną i przygnębiającą historią. Fakt, że Frenák potrafił zaangażować zombie, a także użył kilku ruchów, którymi tancerze przywoływali postacie kreatorów Prometeusza czy nieszczęsnych robotów, pokazał, że jest on wciąż świeżym i otwartym twórcą, którego nie pochłonęła stolica list to lepkie, śmierdzące bagno sztuki, a jako współczesny reżyser chętnie zwraca uwagę także na inne formy sztuki, a nawet nawiązuje z nimi dialog poprzez swój performance. Dzięki temu tworzy taniec (teatr), który zasługuje na entuzjastyczną publiczność i słusznie może liczyć na coraz większą rzeszę widzów i powiększającą się rzeszę fanów.

Zalecana: