To dziecko nigdy się nie urodzi

Spisu treści:

To dziecko nigdy się nie urodzi
To dziecko nigdy się nie urodzi
Anonim

tydzień 38-39(?)

Nasze dziecko będzie prawdopodobnie pierwszym na świecie, które nigdy się nie urodzi - do tego wniosku doszliśmy podczas czterodniowego weekendu, kiedy dobrze namówiłem dziewczynkę, że wszystko jest gotowe na jej przybycie, chodźmy. Najlepiej 20 sierpnia, żeby można je było nakarmić przez co najmniej dziesięć lat, żeby całe zamieszanie wokół fajerwerków dzieje się tylko z tego powodu. Dziecko natomiast przywitało go serdecznie, cieszył się z wakacji, zimnego frontu i pełni księżyca, tak jak nie interesowało go to, że zebraliśmy gruszki i zrobiliśmy wielkie sprzątanie, a nawet mój mąż nie wygląda na dobrą dziewczynę, więc zrobiliśmy wszystko dla dobra sprawy.

I tak używam terminu rodzic rutynowy i bawią mnie ci, którzy po urodzeniu dziecka czują, że wiedzą już wszystko na ten temat i przewracają oczami, jak kiepski jestem w przyjmowaniu przeszkód.

- Mój płyn owodniowy zerwał się z moim pierwszym synem i chociaż natychmiast poszliśmy do szpitala, poród rozpoczął się dopiero 24 godziny później z powodu braku bólu. (Dziecko zostało z tego powodu pozbawione tlenu, przez wiele miesięcy chodziliśmy z nim na terapię ruchową.) Pomimo podawania oksytocyny, czułam tylko pchający ból.

żaluzja 66616000
żaluzja 66616000

- Moja druga ciąża też została zainicjowana, z bardzo prostego powodu: mój ginekolog następnego dnia wyjechał na wakacje, więc uznał, że lepiej załatwić sprawę na nocnej zmianie. Poród od razu zaczął się silnymi, dwuminutowymi bólami, lekarz nie chciał mi uwierzyć, gdy powiedziałem, że czubek głowy dziecka już chyba wyszedł.

- Trzeci raz byłam w szpitalu miesiąc temu, kiedy poczułam, że coś jest nie tak w macicy. Błagałam lekarza o „mocniejsze badanie”, które dało wynik, po godzinie odeszły mi wody i odtąd wszystko poszło tak, jak czytałam: od nieprzyjemnych skurczów macicy, przez narastające bóle, po przepychające się bóle. (Nawiasem mówiąc, moja córka miała guzek na pępowinie, więc miałem dobre przeczucie, że coś jest nie tak.)

Więc po tym nikt nie powinien mi mówić, że można przygotować się do porodu, i że po tym wszystkim powinienem już być świadomy rzeczy, powinienem być w stanie odróżnić bóle, itp. Bo to niemożliwe. (Z perspektywy czasu oczywiście zawsze byłam mądra, na pewno będę.)

Więc gram rolę głupiej suki doskonale nawet po trzech porach: na początku myślałam, że bóle zaczęły się od zwykłego skurczu żołądka, a kilka dni później byłam przekonana, że mój płyn owodniowy minął. Oczywiście w krótkim czasie zdarzyło się, że tylko woda gromadząca się w wannie sitz za moim gigantycznym tyłkiem wytrysnęła po prysznicu, kiedy wstałem. Dobrze, że mój czas reakcji jest tak szybki, wyobrażam sobie twarze lekarzy, kiedy udowadniam szpitalowi, że wypłynęły ze mnie dwa litry wody, to znak początku porodu, nawet głupiec wie to.

Nawiasem mówiąc, w zeszłym tygodniu zupełnie nowy lekarz przyniósł przewidywaną datę porodu dwa tygodnie wcześniej, więc oczekiwanie jest jeszcze bardziej nieznośne i denerwujące. Mój mąż też zawsze mówi, że jestem złą żoną, po prostu się z nim bawię, bo od jakiegoś czasu jestem w ciąży, ale nigdy nie rodzi. Tymczasem wszyscy starają się ich pocieszyć, mówiąc, że nigdy na świecie nie było dziecka, które zostałoby w środku, co jest prawdą – aż do teraz. Albo proces rozpocznie się w najbardziej niemożliwym miejscu i czasie, powiedzmy w samym środku Tesco. Albo gorzej, podczas Friends, żebym przypadkiem nie dowiedziała się, czy Miki i Zsófi się spotykają. Cóż, to byłoby straszne.

Zalecana: