Uczciwiejsza edukacja nie jest grą o sumie zerowej

Uczciwiejsza edukacja nie jest grą o sumie zerowej
Uczciwiejsza edukacja nie jest grą o sumie zerowej
Anonim

Na Węgrzech 26 procent wyniku uzyskanego w teście czytania PISA zależy od pochodzenia rodzinnego dziecka. To raczej przygnębiający wynik, sprawiedliwiej jest w krajach z systemem edukacyjnym, np. w Finlandii wskaźnik ten wynosi 8 proc., w Czechach 12 proc., na Słowacji 15 proc.

Innymi słowy, dzięki ciężkiej pracy udało nam się osiągnąć, że różnice społeczno-ekonomiczne na Węgrzech są bezwzględnie odzwierciedlane w wynikach szkolnych dzieci. Ze względu na słabe wyniki w nauce, biedniejsze dzieci mają mniejsze szanse na kontynuację nauki, co również utrudnia im znalezienie pracy. Ostatecznie system edukacji odtwarza istniejącą już nierówność społeczną.

Chociaż nie byłoby to wcale konieczne, a ekonomicznie jest to również całkowicie nieracjonalne - innymi słowy, nie służy to faktycznie niczyim interesom. Odnosząc się do wyników międzynarodowych badań, Budapest Institute zwraca uwagę: uczciwa edukacja nie jest grą o sumie zerowej, w której jedna strona wygrywa tyle samo, co druga traci, ale każdy może wygrać tylko dzięki sprawiedliwemu systemowi szkolnemu.

Obraz
Obraz

W obecnym systemie stosunkowo wcześnie podejmuje się decyzję, kto może udać się, gdzie kontynuować edukację. Na przykład dzieci żyjące w zamożnych rodzinach mają znacznie większe szanse na dostanie się do cztero- lub sześcioklasowego liceum, gdzie w ciągu dwóch lat niesamowicie się rozwijają.

A szkoły zawodowe, do których chodzą dzieci ze stosunkowo uboższych rodzin, ponieważ są tu przyjmowane tylko z powodu słabych wyników, które łatwo można wytłumaczyć ubóstwem, znają dokładnie odwrotnie: wyniki przychodzących dzieci tutaj zaczyna się znacznie pogarszać. W rezultacie szkoły te kształcą dorosłych, którym brakuje również podstawowych umiejętności związanych z rynkiem pracy, takich jak podstawowe umiejętności czytania. W ten sposób tego nie robią lub po prostu mają trudności ze znalezieniem pracy, a w końcu społeczeństwo musi ich wspierać.

W Polsce w 1999 roku, podczas udanej reformy, wybór typu szkoły dla dzieci został przesunięty do 15 roku życia. W rezultacie nie tylko zmniejszyły się nierówności w wiedzy, ale również znacznie poprawiły się średnie wyniki dzieci, ponieważ było więcej czasu na rozwijanie umiejętności ogólnych.

Według Budapest Institute, nawiązując do modelu polskiego, dobrze byłoby również, gdyby kursy kształcenia zawodowego były zintegrowane z zawodowymi szkołami średnimi. Wzmocniłoby to podstawowe umiejętności tych dzieci, które w innym przypadku opuściłyby instytucję z dobrze wyuczonym zawodem. W świecie przyspieszonego rozwoju technologicznego po prostu konieczne jest rozwijanie ogólnych umiejętności uczniów o słabych zdolnościach, tak aby mogli dostosowywać się do zmieniających się potrzeb i poznawać innowacje i zmiany, które pojawiają się w ich zawodzie.

Oczywiście, w tym badaniu dostrzeżono również, że rodzice z klasy średniej generalnie czują, że ich interesom nie służy zmiana, ale utrzymanie obecnej sytuacji, ponieważ w ten sposób ich własne, zamożne dziecko dostaje łatwiej do dobrej szkoły, a zarobisz więcej. Jednak polski przykład pokazuje, że nie tylko biedniejsze dzieci mogą osiągać lepsze wyniki kosztem bardziej zamożnych, ale dzięki bardziej sprawiedliwej edukacji poziom wiedzy wszystkich dzieci – innymi słowy ich szanse na dalszą edukację – mogą w równym stopniu wzrosnąć.. A nauka przynosi znaczne korzyści całemu społeczeństwu: gdyby wszyscy chodzili do szkoły o rok dłużej, zwiększyłoby to wzrost PKB kraju o dwa procent.

Zalecana: