Kubiszyn Viktor zrealizował swoją pierwszą powieść dokumentalną Drognapló z totalnego rozpadu, który stał się ważnym kamieniem milowym nie tylko w jego karierze pisarskiej, ale także w jego życiu. Jak się teraz okazało, ta książka naprawdę stała się dla niego kamieniem startowym nowego początku, za którym kilka lat później doszedł Fogl altház, który pisał już za pomocą fikcji, a kilka tygodni temu oznaczał również koniec jego fikcyjna powieść Rosyjska ruletka. Przybył z wiejskiego zacisza do zgiełku centrum miasta, aby opowiedzieć o swoich doświadczeniach z Moskwy, codzienności i, oczywiście, o swojej nowej książce; a na końcu wywiadu można również przeczytać ekskluzywny fragment jego powieści, która niedługo zostanie opublikowana.

11 Galeria: Viktor KubiszynZdjęcie: István Szécsi / DíványWięcej zdjęć w galerii.
Właśnie skończyłeś swoją najnowszą książkę, Rosyjską Ruletkę, którą napisałeś w spokojnej wiejskiej wiosce. Ciężko sobie wyobrazić Cię w tak cichym miejscu
I naprawdę tego potrzebowałem, a przynajmniej tak się wtedy czułem. Zacząłem czytać książkę w styczniu i zdałem sobie sprawę, że próbuję, naciskam, ale to nie działa. Wtedy zdałem sobie sprawę, że muszę wyrwać się ze swojej zwykłej strefy komfortu i przenieść się w miejsce, które nie jest pełne znajomości i interakcji. Próbowałem znaleźć miejsce, które byłoby idealne do napisania książki, iw końcu znalazłem je w starym wiejskim domu w Borsod. Może nie powinienem był tak konwulsyjnie nalegać, żebym wycofał się ze wszystkiego i zajmuję się tylko pisaniem, ale w zasadzie zrobiło to dobrą robotę i opłaciło się: książka powstała stosunkowo szybko. Nie zawsze tego potrzebuję, na przykład pisząc Okupowany dom mieszkałem przy ulicy Király, niedaleko zrujnowanego domu, który w rzeczywistości był zamieszkany przez narkomanów i punków. Najbardziej potrzebuję ciszy i całkowitego wyciszenia, gdy struktura już się w mojej głowie zebrała i pozostaje tylko zagnieść materiał i dopracować szczegóły.
Co musisz wiedzieć o Wiktorze Kubiszynie:

Dziennikarz, krytyk filmowy, pisarz, absolwent estetyki filmowej na wydziale teorii filmu i historii filmu ELTE BTK, krótkometrażowy felietonista portalu filmowego film.hu, redaktor magazynu Filmvilág pracował w Index i był jednym z redaktorów i prezenterów programu Tilos Rádió Free Cinema, a także przez dwa lata brał udział w organizacji Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Titanic.
- W 2011 roku ukazał się Filmflesskönyv, w którym połączono ze sobą jego teksty związane z filmami, publikowane w latach 2003-2006 na portalu kinowym oraz w Filmvilág.
- W 2011 roku Jószöveg Műhely publikuje swoją powieść dokumentalną Drug Diary, w której bez dodatków opowiada historię swojej 16-letniej kariery narkotykowej. W książce nie tuszuje drażliwych szczegółów ani nie uchyla odpowiedzialności: sedno bycia narkomanem jest dosłownie ujawniane czytelnikowi, Kubiszyn rzuca światło na najbrudniejsze szczegóły z każdego aspektu, czy to załamanie charakteru, czy dewaluacja człowieka związki lub nieznośny smród niemytych ludzi. Zdaniem krytyków ta niekiedy myląco uczciwa książka jest nie tylko wartościowa z socjograficznego punktu widzenia, ale może także zapowiadać nowy gatunek literatury.
- Wydana w 2013 roku, również pod kierunkiem Jószövega Műhely'ego, jego powieść The Tenent House, przedstawiająca codzienność zrujnowanego domu w strefie. W domu zamieszkałym przez narkomanów, alkoholików i poniewieranych postaci naprzemiennie występują kace, delirium i wycofanie. Kubiszyn też nie lubi tej powieści, choć coraz bardziej odchodzi od stylu dokumentalnego i miesza swoje doświadczenia z fikcją.
Twoje dwie poprzednie książki były oparte na twojej przeszłości narkotykowej. Z czego narysowałeś podstawową historię swojej nowej powieści?
Najnowszą książkę planowałam napisać przez prawie dwa lata, źródłem inspiracji była sama wycieczka do Moskwy. Przez dwa lata po publikacji Drognapló chodziłem od szkoły do szkoły, od miasta do miasta, prowadząc prelekcje i prelekcje, głównie na Węgrzech, ale potem przenieśliśmy się też za granicę. W ten sposób pojawiła się Moskwa. Miałem kilka kontaktów z kilkoma organizacjami z zewnątrz, które pomogły mi w zakwaterowaniu, a także posiadały wiedzę lokalną, wiedziały, gdzie znaleźć zamożnych ludzi, z którymi chcieliśmy się skontaktować. Organizacje te są prowadzone przez cywilów, ponieważ w Rosji stosunek państwa do narkomanii jest znacznie ostrzejszy, nie jest to traktowane jako problem zdrowotny, ale klasyfikowane w świetle prawa karnego. Nawet pies nie dba o traktowanie narkomanów na poziomie państwa, liczby pokazują to dość czule: ok. 2 tys. Utrzymują 2000 łóżek szpitalnych dla prawie sześciu milionów użytkowników narkotyków dożylnych. Miejscowi pomocnicy rozwiązują też partyzancką wymianę igieł, trafiają losowo do apteki z torbą czystych igieł i tam wymieniają je na używane. Chodziliśmy z nimi tam iz powrotem, a ja przetwarzałem to, czego tam doświadczyłem. Początkowo moim pomysłem było napisanie serii artykułów, ale potem przerodziło się to w powieść. To nie jest powieść non-fiction, jak moja pierwsza książka, ale fikcja.
Już w swojej drugiej książce, Okupowany dom, odszedłeś od linii dokumentalnej:
Ta powieść różni się od Prison House pod wieloma względami: tutaj cała fabuła jest zbudowana wokół dwóch głównych bohaterów, kobiety i mężczyzny, którzy są jednocześnie narratorami książki. Kobieta jest swego rodzaju pomocniczką, „przewodniczką” po (podziemnym) świecie Moskwy, mężczyzna zaś obserwatorem, a także uczestnikiem szeregu akcji. Bohaterowie wpadają w coraz ciekawsze sytuacje, w których rzeczywistość i narkotyczne delirium często się zacierają. Ponadto bardzo inspirowała mnie rosyjska kultura, powieści i filmy. Na przykład zacząłem ponownie czytać klasyczną literaturę rosyjską, Dostojewskiego, Tołstoja, Czechowa, książki, które ostatnio czytałem w liceum.

11 Galeria: Viktor KubiszynZdjęcie: István Szécsi / DíványWięcej zdjęć w galerii.
Ta twoja powieść jest również ściśle związana z używaniem narkotyków i problemami z narkotykami. Czy jesteś świadomy tego tematu?
Właściwie to nie jest świadoma decyzja ani wybór, wolałbym raczej powiedzieć, że te tematy mnie odnajdują. W mojej nowej książce pojawia się nie tylko stan i problemy narkomanii. Sam narkotyk nie ma większego znaczenia, ważna jest osoba i funkcje psychologiczne, które pojawiają się u narkomana lub osoby uzależnionej. Czy to kompulsywność, ciasnota umysłu, brak empatii, czy walka o władzę. Są one obecne u każdego, w społeczeństwie, zresztą w relacjach społecznych, ale nie są związane z narkotykami, albo nie pojawiają się w tak zniekształcony sposób, jak w przypadku osoby materialnej. Te psychologiczne i bardzo ludzkie zjawiska pojawiają się i są szczegółowo opisane w książce. Oczywiście narkotyki pojawiają się, ale nie w tak uproszczony, realistyczny sposób, jak w Dzienniku Narkotykowym.
Dziennik narkotykowy jest bardzo szczerym stwierdzeniem, w którym szczegółowo opisujesz najgorszy moment twojej kariery narkotykowej, proces niszczenia ludzkich wartości. Czy nigdy nie żałowałeś tej surowej ekspozycji, biorącej na siebie wszystkie szczegóły?
Dla narkomana, który ma zamiar przestać, akceptacja i konfrontacja są częścią terapii, więc kiedy pisałem Dziennik narkotyków, było dla mnie zupełnie naturalne zaakceptowanie mojej historii. Oczywiście w tamtym czasie nie analizowałem swojej decyzji pod każdym względem, ale od tamtej pory jej nie żałuję.
Napisałem tę książkę cztery lata temu, od tego czasu wiele się zmieniło w moim życiu i ja sam bardzo się zmieniłem. To może być dziwne, kiedy zadają pytania lub zastanawiają się nad sytuacjami sprzed czterech lat, tak jakby przydarzyły mi się teraz. Jednocześnie nie uważam, aby przedsięwzięcie wpłynęło negatywnie lub stało się problemem w moim życiu. Podjąłem decyzję, która nieświadomie określa mnie i moje życie, ale wziąłem ją na siebie, kiedy powiedziałem „tak” wydawcy i napisałem powieść. Jestem bardziej skoncentrowany na tym, gdzie mogę się udać.
Czy pisałeś z tobą jeszcze przed przeszłością narkotykową?
Kiedy byłem nastolatkiem, bardzo interesowałem się pisaniem i kulturą narkotykową. Przez krótki czas uzasadniałem swoją materializację, mówiąc, że robienie rzeczy było dla mnie eksperymentem, ale nawet nie zacząłem normalnie pisać, straciłem już zainteresowanie całą sprawą. Chociaż miałem niejasne pomysły na temat tego, co chciałbym zrobić z pisaniem, prawda była taka, że bardziej lubiłem tworzyć rzeczy niż pisać. Dało to bardziej intensywne doznania niż akt pisania lub jego informacja zwrotna.
Duchową moc samego pisania, która teraz daje mi wiele w życiu osobistym, odkryłam i odkryłam dla siebie po terapii. Kiedyś utrzymywałem się z pisania jako dziennikarz, miał też tę treść mentalną, doświadczenie zerwania, zwłaszcza że pisałem o filmach, co było dla mnie bardzo inspirujące. Ale pisanie literackie to stan materializacji w głowie, zmodyfikowany stan świadomości. Dużo buduję z tego na poziomie samoświadomości, daje mi to cel, nadaje sens i zapewnia mi uchwyty w codziennym życiu, które pomagają mi zachować czystość. Jednocześnie są też części, które testują cię, na przykład odtwarzanie stanu umysłu narkomana, rodzaj łamania ram. W tym przypadku tęsknota pojawia się silnie.

11 Galeria: Viktor KubiszynZdjęcie: István Szécsi / DíványWięcej zdjęć w galerii.
Co można zrobić w tym przypadku poza cierpieniem z tego powodu?
To naprawdę zależy od osoby, rozpraszanie uwagi zwykle mi pomaga, to właśnie staram się jak najszybciej wydostać z zawężonego stanu świadomości. Kiedy pisałem Okupowany dom, ten stan był prawie regularny i złapałem się nawet o świcie i zacząłem chodzić. Ale to też miało ciekawe objazdy, czasami trafiałem do ósmej dzielnicy, w której żyłem najcięższą erą ćpuna. Dlatego dobrze jest przejść na emeryturę, to samo nie może się przydarzyć na wsi.
Czy myślisz, że pragnienia kiedykolwiek znikną?
Rozmawiałem z wieloma ludźmi, którzy byli czyści od dziesięcioleci i donoszą, że zachcianki maleją, ale nie znikają, ciągle wracają. Byłoby dla mnie znacznie rzadsze, gdybym nie znalazła się w tak bliskich sytuacjach podczas pisania, lub gdybym nie musiała przywoływać doświadczeń związanych z używaniem przeze mnie narkotyków.
To jest trochę truchło
Rosyjska ruletka jako metafora również odnosi się do tego. Zatrzymana substancja wśród użytkowników narkotyków dożylnych? To rzeczywiście wyzwanie rzucone losowi. Ale oprócz niebezpieczeństw, siła komunikacji osobistej może wiele zdziałać dla narkomana, informacje zwrotne pokazują również, że może dać nadzieję w beznadziejności. Są to sytuacje wzajemnego dawania i brania. Nawiasem mówiąc, spotkania mają tendencję do powodowania wewnętrznych dylematów, ponieważ czasami czuję się jak ciekawska osoba, rodzaj intruza, który zagląda w rany innych ludzi.
Co widziałeś przez „rany” rosyjskich narkomanów?
Rosja to ogromny kraj z ogromnymi przepaściami społecznymi. W oparciu o historie bieda i beznadzieja poza Uralem są niewyobrażalne. Jeden z pomocników pochodził z tego regionu i powiedział, że jako jedyny z jego kolegów ze szkoły podstawowej prowadzi normalne życie, pozostali już zmarli lub trafili do więzienia. W zubożałych, wielomilionowych miastach przemysłowych faceci strzelają do siebie dzikimi narkotykami, takimi jak substancja zwana krokodilem. Jest to typowy rosyjski narkotyk, wytwarzany z lokalnego leku na kaszel, który ma zastąpić heroinę. Krokodyl jest znacznie tańszy i łatwiej dostępny, ale jest niesamowicie okrutny. Metaforycznie uwidacznia wszystko, co narkotyk robi z ludzką duszą i psychiką: praktycznie cię pożera. Gdy substancja jest wstrzykiwana, tkanka i mięsień po prostu więdną do kości i szybko zabijają, a jej użytkownicy umierają w ciągu roku lub dwóch. Ale to tylko wycinek rosyjskiego przemysłu narkotykowego, w Moskwie poznałem całą gamę użytkowników narkotyków, od imprezowiczów po narkomanów.
Czy było trudniej zachować czystość wśród bogatych w Moskwie?
Moskwa naprawdę mnie wkurzyła. Chociaż miałem spore doświadczenie w poruszaniu się wśród narkomanów – w zasadzie napisałem wśród nich „Więzień” – ale Moskwa była trudniejszym terenem. Musiałam poradzić sobie z różnicami kulturowymi, poczuciem zagubienia i świadomością, że nikt mnie tu nie zna i ja też nie znam nikogo. To ostatnie daje ogromne poczucie wolności, a to może być dość niebezpieczne dla materialistycznej osoby, która się zatrzymała. Poza tym wyobraź sobie, że jesteś otoczony intensywnie zażywającymi narkotyki, w skupieniu odbierasz impulsy i rosyjskie nastawienie. Dla mnie te sytuacje, podobnie jak w zasadzie pisanie książki, są wyzwaniem dla samoświadomości.
Jakie są Twoje plany po wydaniu nowej książki?
Ciągle mam pomysły na pisanie, a także chcę kontynuować prace profilaktyczne, tylko w ramach fundacji, ale największym celem jest utrzymanie czystości. Moja wiara daje mi bezpieczeństwo w życiu, co sprawia, że patrzę w przyszłość w taki sposób, że cokolwiek się wydarzy, będzie dobrze. Mam przekonanie, że Bóg ma dla mnie plan, jak wszyscy inni.
Kiedy przytrafiają ci się złe rzeczy, nadal tak myślisz?
Absolutnie. Jest takie powiedzenie, że Bóg nie obciąża nas ponad nasze siły, co oznacza, że niezależnie od trudności, Bóg daje nam również siłę do jej zniesienia. Z drugiej strony, bardzo pomaga uświadomienie sobie, że nasze przeszkody są zazwyczaj konsekwencjami naszych decyzji, więc nie możemy winić Boga za wszystko. Jestem pewien, że będę zbudowany z każdej trudności, z każdej próby, która stanie na mojej drodze. Tak było do tej pory, wiele żartów, które miałem w życiu - które w większości zawdzięczam sobie - w pewnym momencie stało się więcej niż przydatne. To dobrze, nawet jeśli czasami jest to naprawdę trudne.
Fragment powieści Rosyjska ruletka:
Gorący korytarz, prosty labirynt. W korytarzu stoją dwie postacie. Kobieta po prawej, mężczyzna po lewej. Ich cechy nie są widoczne. Ich postawa jest wyczekująca. Ich kontur wibruje w dużym lustrze ściennym. Czarna cegła wystaje z siatki podłogi przy ścianie. Śmieci? Hydrant przeciwpożarowy? Białe rysy na czarno-szarym tle. Lustro pogłębia przestrzeń i zasłania perspektywę. Wdycha dwie postacie, które gubią się w czasie. Po prawej stronie zdjęcia są czarne, zapieczętowane drzwi. Za nim są cienie. Włącznik światła za chwilę zacznie migać. Obraz nad nim wypala się.
Dwie postacie na zdjęciu wypalają się.
Gonzo harasov, tavaris.
Wszystko zaczyna się na końcu. Jesteśmy w Moskwie, niedaleko Frunzenskaya, na dziesiątym piętrze trzydziestopiętrowego szklanego kompleksu. Czekamy na windę z Léną. Długie, zasłonięte kamerami korytarze i ochroniarze palą i wpatrują się w porno na każdym piętrze. Oni już nas znają. Pomiędzy dwoma scenami fistingu analnego prostytutki, szyte razem z Yakuzatkos, otwierają nam kraty, jakbyśmy byli jedną osobą. Od środka wygląda to tak, jakbyśmy dwa tygodnie temu odstawili nazistowską amfetaminę, wstrzykując do tętnicy hitlerspide i zakładając 5 podwójnych hoffmanów codziennie rano-wieczór-noc-świt-południe, aż do pory dnia poślizg, czarno-biało-czarno-białe, nie śpimy, nie śpimy, nigdy nie śpimy, rosyjska heroina też nie usypia, wędrujemy rozbudzeni i wibrujemy po klatkach schodowych wykutych w czołgach, unosząc się pod mostami, szybując z opuszczonymi głowami i zakapturzonymi wśród woskowych żołnierzy Placu Czerwonego.
Wydawca: Kaligram
Wydanie: 15 listopada 2015