Mocny tydzień gastronomiczny w Budapeszcie nie zakończył się naszym zwycięstwem Bocuse d'Oros, ponieważ w ten weekend odbywa się tu festiwal Gourmet, na którym można spróbować z bliska, co stało się oficjalnym zwycięstwem Tamása Széll: mamy coś zarabiać w gastronomii.
Pytanie brzmi, że chociaż szefowie kuchni, składniki i pomysły mają swoje własne na poziomie światowym, gdzie jesteśmy my, prości ludzie, którzy są zainteresowani, którzy znają znaczenie każdego drugiego słowa brzmiącego jedzenia z grubsza nazwiska. Próbowaliśmy to sami przetestować w menu Gourmet.
- Pewne jest to, że nie wyruszasz bez płaszcza przeciwdeszczowego i kaloszy, a także warto pobrać aplikację Gourmet, za pomocą której możesz wyszukiwać jedzenie i lokalizacje. Trochę tani, ale działający system.
- Weź ze sobą dużo pieniędzy lub kartę płatniczą paypass, ponieważ możesz płacić tylko tą i kartą Festipay (musisz doładować dużo pieniędzy).
- Nie zaszkodzi też, jeśli możesz gdzieś postawić szklankę dołączoną do biletu iz której możesz pić.
- Dostaniesz darmową kanapkę w Electrolux, darmową degustację w Auchan i Fuxli i Balatoni Bor, a szampan czeka na Ciebie w Winelovers.
- Jednak trzeba za to zapłacić co najmniej 3900 HUF, ponieważ jest to dzienna opłata za wejście.
- Ceny mieszczą się w przedziale 600-2000 HUF.
Tajemnicze potrawy
Ráksuquet (Emilé)
Stek jagnięcy (mówiła moja mama)
Sfermentowany ogórek Mimcshi (Bock)
Rákarancini(Włoski Jamiego)
Kimbab z jelenia (dwór Jankovich)
Mrożona ryba (Natura Hill)
Gyoza faszerowana wieprzowiną (Nobu)
Sette Veli (Pomo d'oro)
Rosenbao (Rosenstein)
W tym roku głównym tematem festiwalu są dania z ryb i dziczyzny, co oznacza, że temat ten pojawi się na ponad stu wystawcach. Oczywiście restauracje używają go jako składnika, a winnice produkują wina, które dobrze komponują się z rybami i dziczyzną, ale ci, którzy chcą zjeść deser, też nie muszą narzekać.
W dzień zawodowy, w strugach deszczu, staraliśmy się odwzorować najbardziej wyjątkowe dania, które w tym przypadku ustaliliśmy wybierając spośród tych, o których nazwach nie mamy pojęcia.
Kefir Lecsó-Malinowy
Jednym z najdziwniejszych dań, czyli deserem, wydawał się być kefir lecsó-malinowy Bori Mami z Gyöngyös, którego każde słowo znają nawet początkujący, tylko zdrowy rozsądek podpowiadałby, że należy je jeść ostrożnie, nawet jeden po drugim. A co dopiero w tym samym czasie.
Bazę kefiru zwieńczono kremem malinowo-cebulowym, a jakby tego było mało, na wierzchu odrobina cukru pudru zamieniła się w paprykę biszkoptową, a także suszone pomidory. Naprawdę ma wszystko, co jest w lecho, jako bonus, co jest w deserze i mogę szczerze powiedzieć, że zwykle nie jemy tego w weekendy z macosem lub borsukiem Mátra.
Na pierwszy rzut oka dziwny, ale krem malinowy działał zaskakująco dobrze, a wydobywał się z niego smak malin i papryki. Jeśli chodzi o cukier puder zawinięty w herbatniki z czerwonej papryki, nigdy nie marzyłem, że może naprawdę zadziałać, ale działa. Odważniejsi powinni śmiało prosić o więcej dodatków, naprawdę warto, 600 HUF to ogromna porcja.
Pistacjowa niespodzianka
Jaka jest niespodzianka na deserze kiosku? Czy będzie miał nos z dzika? Może mała rybka? A może niespodzianka, że nie będzie zawierała pistacji? Zdecydowanie musieliśmy to wiedzieć i okazało się, że naprawdę można być zaskoczonym pistacjową niespodzianką.
Zaczynając od tego, że na pierwszy rzut oka możesz pomyśleć, że to gulasz ze szczawiu z jajkiem sadzonym i suchym chlebem. Można już było się domyślać, że szczaw to tak naprawdę krem pistacjowy oparty na swojej nazwie, ale już nie było tak jasne, białko jajka to w rzeczywistości galaretka kokosowa, a żółtko to galaretka mandarynka.
I druga runda niespodzianki przyszła, gdy okazało się, że to nie jest zwykły krem pistacjowy, bo pod spodem był też krem czekoladowy z galaretką z limonki. Na tym niespodzianki się nie kończą, bo chleb, który dostajesz z udawanym gulaszem, też jest fałszywy, to chipsy brioche, ale w przeciwieństwie do zwykłej brioche, jest słone. Niektórzy nie lubią niespodzianek, zwłaszcza tak wielu na raz, ale deser w kiosku był dobrze zrobiony. Kosztuje 850 HUF.
Flódnimacaron
Deser definiujący kuchnię francuską i żydowską powstał w myślach restauracji Fülemüle. Wszyscy już znają flódni, makaroniki też, ale nigdy nie było flódni makaronika, na pewno nie takiego, który byłby również pyszny jako makaronik, ale jeśli pomyślimy o nim po prostu jak o flódni, nie możemy się nawet zaangażować.
W flódnimacaronie jest niespodzianka, że z grubsza trzy zwykłe makaroniki wyjdą poza jego rozmiar i chociaż nie jest tylko puszysty, jest przynajmniej tak samo sycący.
Nawiasem mówiąc, jest to również typowe dla innych potraw Fülemüle, to znaczy, że można dobrze żyć z ich porcjami degustacyjnymi. Sól z wędzonej domowej wołowiny i flódnimacaron (1000 stóp) to praktycznie pełny obiad.
Bivalycarbonadde z podwójnym piwem słodowym
A Halkakas sprzedaje ryby, więc karbonnada bawołów jest jak żubr, który wcale nie jest czworonożnym zwierzęciem - myśleliśmy. Okazało się jednak, że w tej sprawie jest mały zwrot, który obejmuje ojca, który jest hodowcą bawołów, kilka książek kucharskich i zapalonego szefa kuchni, który według nich potrafi gotować nie tylko ryby.
Carbonadde to właściwie flamandzki gulasz wołowy, którego specjalnością jest to, że jest przyrządzany z piwa. Przyznam, że piwa z podwójną kaszą nie czułam, ale różnica w porównaniu do wersji z kaszą jaglaną jest na pewno szalona, ale pewne jest, że danie główne podawane z cebulką perłową jest genialne. Jest lekko słodka - bo ma karmelizowany cukier i dużo cebuli. Chleb musztardowy sam w sobie był dla mnie trochę dziwny, ale dobrze komponował się z mięsem. Zapłaciliśmy za to 1450 HUF.
Jeśli chcesz się czegoś nauczyć
W sobotę wszystkiego o kawie możesz dowiedzieć się na stoisku Nespresso, możesz wreszcie nauczyć się profesjonalnie wypiekać chleb, Józsi Gál i Róbert Tobai powiedzą Ci wszystko, co musisz wiedzieć i co warto wiedzieć o wołowinie. W niedzielę możesz spodziewać się Gianniego i jego makaronu, targu rybnego Budaörs i cięcia ryb, a także wielu trików koktajlowych. Kliknij, aby zobaczyć pełną listę!