Miejsce, w którym robią interesy tylko w ciemności

Miejsce, w którym robią interesy tylko w ciemności
Miejsce, w którym robią interesy tylko w ciemności
Anonim

Ósma wieczorem. Ruch miejski już zwolnił. z drugiej strony to właśnie wtedy zaczyna się życie na rynku hurtowym. Przy wejściu sprawdzają naszą wagę, od razu widać, że wcześniej nas tu nie było. Dostajemy pozwolenie, kierujemy się do kolejnej bramy, gdzie też sprawdzamy. Za dziwną, dwuwieżową bramą, jak okiem sięgnąć, ciągnie się rząd białych ciężarówek. Wózki widłowe przesuwają się z prawej i lewej strony. W budynku dyrekcji spotykamy Tibora Kékedi, dyrektora ds. zarządzania lokalami targowymi, który oprowadza nas po ogromnym obszarze, z którego towary trafiają do węgierskich warzywniaków.

Około 9:30 wieczorem rynek tętni życiem
Około 9:30 wieczorem rynek tętni życiem

Rynek jest podzielony na dwie części, hurtownie wynajmują magazyny hartowane, to oni zajmują się głównie towarami importowanymi. Najmocniejsze dni to niedziela i środa, a w sezonie letnim życie toczy się tu świetnie także w czwartek.

W drugiej części sprzedawcy z gwarantowaną powierzchnią otrzymują miejsce, czyli płacą za określoną powierzchnię. Ci, którzy nie zarezerwowali miejsca, mogą przyjść od dziewiątej wieczorem, mogą usiąść w pozostałych miejscach. Widziany z góry, trąba powietrzna może nawet wyglądać jak targ z furgonetką, gdzie towary są rozładowywane przed wagonami towarowymi. Mówi się, że najlepsze miejsca znajdują się w pobliżu zakrętów i głównych dróg, gdzie producenci starają się zarezerwować miejsce.

Wymieszanie zaczyna się niedługo przed dziewiątą, przy barierkach, na które czekają, aby wejść, trwa pozycjonowanie. Spacerujemy z Tiborem Kékedi, dyrektorem ds. zarządzania salą targową, podczas gdy on bombarduje nas liczbami i historiami. Udział w rynku sprzedaży detalicznej świeżych krajowych owoców i warzyw wynosi 35-40%, które sprzedawane są na 33-hektarowej powierzchni. Na rynku istnieje kilka dojrzewalni bananów, a 250 hurtowni zajmuje się dystrybucją importowanych towarów.

Oprócz detalistów, sektor Horeca, a także obrona narodowa, mogą tu kupować, a nawet ogół społeczeństwa może przyjść, o ile zgodzi się kupić przynajmniej jedną sztukę danego produktu. Czy to 20 kilogramów ziemniaków, czy skrzynka pomarańczy. Tragarze suną po rynku, ciągnąc tam iz powrotem ogromne drewniane wozy załadowane towarami. Samochody głównych producentów są rozmieszczone według obszaru i produktu, nie warto szukać ziemniaków i winogron w tym samym miejscu.

W ubiegłym roku właścicieli zmieniło tu 402 000 ton towarów, a oprócz klientów krajowych często przyjeżdżają tu również klienci ze Słowacji, Rumunii i Polski.

Znaleźliśmy wesołych sprzedawców, a nie ceny
Znaleźliśmy wesołych sprzedawców, a nie ceny

Dojlarka do bananów również została niedawno rozbudowana, zielone banany potrwają kilka dni, aby uzyskać ostateczny kolor, zgodnie z życzeniem klienta. Ciężarówka mieści 1152 kartony, czyli 22 tony bananów, a dojrzewalnia bananów ma miejsce na 120 ton. Wymaga to mistrza dojrzewania, który określa, jak długo powinno trwać zgazowanie. Oczywiście nie trzeba się tego obawiać, mieszanka etylenowo-azotowa nikomu nie zaszkodzi, jest zaliczana do gazów przemysłu spożywczego. Owoce osiągające 15 stopni są podgrzewane do 18 stopni, a następnie gazowane przez 30-40 minut. Będą czekać, aż owoce dojrzeją.

Plany dla rynku obejmują sprzedaż innych produktów spożywczych, a także uważa się za możliwe założenie zakładu przetwórstwa spożywczego na rynku.

Nasuwa się pytanie, co się stanie z niesprzedanymi, ale łatwo psującymi się towarami? Dobrą wiadomością jest to, że firma ma umowę z Magyar Élélmiszerbank, więc towary, które nadal można spożywać, ale nie są już tak piękne, zostaną umieszczone w dobrym miejscu, jeśli sieci spożywcze przestaną ich szukać.

Zalecana: